Więcej niż gra
Rozmowa z Darią Gralewską.
Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
– Sport od zawsze był obecny w moim życiu. Wszyscy w mojej rodzinie mieli, lub ciągle mają z nim kontakt. Można powiedzieć więc, że sport wyssałam z mlekiem matki. Od dnia narodzin mój tata, trener koszykówki, marzył, że pewnego dnia zostanę sławną koszykarką i podbiję WNBA, jednak miłości do biegania w tym mleku nie było. Rodzice nalegali jednak bym dała szansę jakiejś dyscyplinie. Byłam na zajęciach gimnastyki, ale instruktor nie był pod wrażeniem mojej postury. Potem była krótka, lecz bolesna i wypełniona łzami przygoda z karate. Gdy już kończyły się możliwości i mój zapał trafiłam na trening siatkówki. Nie mogę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale taka, co dojrzewa w pocie i pozdzieranych kolanach. Od tamtego dnia minęło dziewięć lat, a nasza miłość wciąż kwitnie.
Czego nauczyła Cię siatkówka?
– Z boiska i treningów wyniosłam wiele, od każdego trenera i każdej zawodniczki można nauczyć się czegoś innego. W pierwszych latach mojej przygody nauczyłam się jak szybko zasłaniać twarz przed ciosami starszych koleżanek—z lepszym lub gorszym rezultatem, na dowód czego mam lekko skrzywiony nos. Był też trener, który kiepsko panował nad emocjami i czasami dostawało nam się kapciami lub butelkami, ale dzięki temu mogę pochwalić się znakomitym refleksem i urazem do wody butelkowanej. Jednak najważniejszymi rzeczami są zawziętość i hart ducha, które zawsze każą mi walczyć do końca. W jednym meczu, tak bardzo nie chciałam zawieść drużyny, że byłam wstanie zagrać dwa mecze ze zerwanymi więzadłami bocznymi w kolanie. Wygrałyśmy.
Co najbardziej zapadło Ci w pamięć przez te lata?
– Zdecydowanie umiłowanie jednego z moich trenerów do disco polo, szczególnie piosenki „Żono moja”. Umilał nam swoim śpiewaniem niemal każdy trening, uznając, że radio nie jest wystarczająco dobre.
Kto jest Twoim siatkarskim idolem?
– Krzysztof Ignaczak. Najbardziej pozytywny i zakręcony siatkarz, który swoją walecznością zrewolucjonizował polską siatkówkę i moje podejście.
Czy Twoje plany na przyszłość również związane są ze sportem?
-Właśnie dlatego tu jestem i piszę ten wywiad. Wiem, że na profesjonalną karierę siatkarską moje szanse są znikome. Nie te lata, nie ta waga i nie te kolana. Jednak nie chcę porzucać sportu, a w szczególności siatkówki. Nie mogę odciąć się zupełnie od tak dużej części mojego życia. Jeśli nie mogę być na boisku, to chcę mieć jak najlepsze miejsce, zaraz za bandą reklamową, a na szyi dumnie nosić przejściówkę dla dziennikarki, która zastąpi mi medale. No i niewielu osobom płaci się za oglądanie i rozmowę z przystojnymi sportowcami.
Rozmawiała DARIA GRALEWSKA